piątek, 16 maja 2014

Enter to Dungeon -Poszukiwacz godnego przeciwnika .Rozdział 3



Rozdział 3 - Poszukiwacz godnego przeciwnika.


Oliver i Kenshin  idąc dalej drogą, nagle zauważyli leżącą niedaleko drzewa dziewczynę. Kenshin podbiegł do niej i sprawdzał puls. Na szczęście była tylko nieprzytomna. Oliver podszedł i popatrzał na nią. Po chwili zaczął dźgać ją patykiem w twarz, mówiąc:
O. – „Hej, wiesz co? Ona jest chyba z Japonii. Na jej liczniku jest tak napisane oraz to, że zostały jej 42 godziny. Może też się do nas przyłączy?”
K. – „Może tak, ale na razie trzeba ją zostawić w spokoju. Zostańmy tu na chwilę, zanim się nie obudzi. Jeśli chcesz możesz iść spać, ja będę trzymać wartę.”

Oliver usiadł na drzewie, zaś Kenshin został na dole i czekał, aż dziewczyna się obudzi. Oliver po chwil podszedł do śpiącego Kenshina (No, a miałeś trzymać wartę. Chyba wychodzi na to, że ja muszę być najbardziej czujny.)
Chwile po tym, do dziewczyny podszedł jakiś chłopak. Usiadł koło niej i zaczął ją budzić. Wyglądało na to, że się znali. Po jakimś czasie ktoś zrzucił Olivera z drzewa tak gwałtownie, iż ten wylądował twarzą do ziemi, przez co nie mógł obronić się przed przyłożonym do swej skroni pistoletem tajemniczego chłopaka. Kenshin, którego obudził huk spadającego towarzysza, spotkał podobny los. Gdyż dziewczyna, będąca niedawno nieprzytomna , przyłożyła mu miecz do gardła. Tajemniczy chłopak spytał Olivera:
N. – „A ty czego tu szukasz ‘dzieciaczku’? Pewnie chcieliście nam zakosić nasze bransoletki, ale nie tak szybko. Ja jestem bardzo spokojny, lecz mój wspólnik już nie…”

Kenshin uderzył dziewczynę w brzuch i sytuacja się odwróciła. Teraz to on był wolny, natomiast  bardzo blisko klatki piersiowej dziewczyny znajdował się miecz. Wtedy Kenshin rzekł:
K. – „My nie chcemy nikogo zabijać. Jeśli wy też nie, możemy zawrzeć sojusz i wydostać się z Twierdzy?”
A. – „A jaka mamy gwarancje, że mówicie prawdę?”
K. – „To proste. Gdybym wam tego nie proponował, już dawno byście zginęli, więc jak? Zostajecie tu skazani na szybka śmierć czy idziecie z nami?”
A. i N. – „Okay… Wierzymy ci, ale będziemy mieć  100% pewności,  jeśli pokonacie jednego z nas w pojedynku.”
O. – „Nie ma problemu. Ja stanę do walki z tym wielkoludem!”

Po tym zdaniu zapadła grobowa cisza. Nico uśmiechnął się, jakby chciał przekazać Oliverowi, że nie jest dla niego oczekiwanym przeciwnikiem jakiego pragnie. Odpowiedział:
N. – „Przepraszam cię ‘karzełku’, ale nie takiego przeciwnika oczekiwałem. Możemy zmierzyć się kiedy indziej, ale nie teraz. Jednak przyłączymy się do waszego zespołu, ponieważ wiemy, że nie brakuje wam odwagi, a zwłaszcza takiemu ‘maluszkowi’ jak tobie. Teraz wiem, że możemy wam ufać, więc nie ma żadnych przeciwwskazań, abyśmy nie stworzyli zespołu. Zgadzasz się na to ‘karzełku’?”
O. – „Mnie tam wszystko jedno, ale nie nazywaj mnie ‘karzełkiem’.”
N. – „No dobrze ‘maluszku”, już się tak nie denerwuj.”

Po krótkim czasie, 4 użytkowników tworzący sojusz znalazła schronienie w dużej jaskini. Zaczęli rozmawiać  i dowiadywać  się o sobie nawzajem jak najwięcej. Każdy opowiedział historią swojego życia, zanim trafili na Enter to Dungeon, wszyscy prócz Oliviera. Ayane skierowała pytanie do Kenshina:
rA. – „Kenshin, czy Olivier to twój brat, bo jesteście bardzo podobni?”
K. – „Skądże, nie jesteśmy braćmi  tylko sojusznikami. Pomagamy sobie nawzajem, uczę go posługiwania się mieczem. Nie mam żadnego rodzeństwa, a moi rodzice… lepiej o tym nie mówić. A tak właśnie gdzie jest Olivier?”
N. – „Tutaj, zasnął właśnie. Ciekaw jestem, dlaczego takie 13-letnie chucherko jak on znalazło się tutaj? Jak wyglądało jego życie zanim się tu trafił? Dobrze, że go znaleźliśmy bo inaczej było by po nim. Dobra, chodźmy już wszyscy spać. Musimy jutro rano wcześnie wyruszyć.”

czwartek, 15 maja 2014

Enter to Dungeon -Pierwszy sojusznik czy pierwszy wróg? Rozdział 2



Rozdział 2 - Pierwszy sojusznik czy pierwszy wróg?


Chłopiec szedł przed siebie, lecz nagle potknął się o coś ciężkiego. Odwrócił się i ujrzał plecak. Zajrzał do środka i zobaczył, że znajdują się tam dwa pistolety i jedno uzi plus naboje, bomby z czujnikiem ruchu i próżniowe oraz jedzenie i nadajniki. ( „Nareszcie mi się udało… Nie zabiją mnie tak łatwo. Jeśli się postaram, może przeżyje parę dni. Muszę pójść dalej w poszukiwaniu  jakiejś kryjówki…”)
Nagle usłyszał jakiś szmer. Wbiegł na drzewo, aby się ukryć. Ujrzał człowieka z kataną w ręce. Zaciekawiła go ta postać, ponieważ wydawał się być zorientowany w sytuacji, w której się znajduje. (Co on tu robi i jak on może być tak spokojny?”)
Po chwili zobaczył lecącą w jego stronę katanę i spadł z drzewa. Stojąca niedaleko niego osoba  złapała go za szyję i przycisnęła do drzewa, tak że nie mógł oddychać. Mężczyzna spytał go :
K. – „Chcesz żyć czy być zabitym?”                                                                                                                                                                                
O. – „Chce żyć!!!”
Po tych słowach człowiek z katana puścił go, aby mógł złapać oddech. Po upływie kilku minut mężczyzna  spytał:
K. – „Ile ty masz w ogóle lat? Jak się nazywasz i jak się tu znalazłeś?”
O. – „Nazywam się Oliver Fero. Pochodzę z Portugalii, ale umiem mówić po japońsku. Nie wiem jak się tu znalazłem… No i mam 13 lat czy to coś dziwnego? A ty?”
K. – „Kenshin, lat 18, Japończyk. Też nie wiem jak się tu znalazłem. Naprawdę nie chcesz nikogo zabijać, a jeśli tak to ja cię nie będę powstrzymywał. („ Nie sądzę abyś był w tanie kogoś zabić…”) Stwórzmy sojusz i się stąd wydostańmy.”
O. – „Tak… chce się stąd wydostać… chce przeżyć!”
K. – „Okay. Chodź, trzymaj się blisko mnie, bo jeszcze cię ktoś tu zabiję, a ja nie chce stracić jedynego sojusznika.”
O. – „[szepcząc] Wcale nie zginę tak szybko jak ci się wydaje. Jeszcze się zdziwisz.”

Idąc  przez las otaczający Twierdzę rozmawiali ze sobą i dowiedzieli  się o sobie więcej. Kenshin zdał sobie sprawę, że trochę dziwne jest to, iż Oliver nie pamięta niczego przed obudzeniem się tutaj. Po parunastu minutach spędzonych na rozmowie doszli do wniosku, że muszą znaleźć więcej osób do sojuszu, ponieważ w dwójkę nie poradzą sobie:
K. – „Mówiłeś, że posługujesz się dwoma pistoletami tak? Za to ja jak już zauważyłeś kataną. Może nauczę cię posługiwać się bronią białą? Gdyż nie zawsze będziesz mógł polegać na broni palnej.”
O. – „No… okay, ale nie mam przy sobie żadnego miecza. Mam tylko mały rozkładany sztylet. Nie wiem, czy to wystarczy?”
K. – „Wystarczy - dobre i to. Każda choćby najmniejsza broń się przyda. Od jutra zaczynamy trening. A teraz ruszajmy dalej trzeba znaleźć jakąś kryjówkę.”

Enter to Dungeon -Koniec z zasadami, początek walki o życie. Rodział 1


Prolog
 
13 września 2013, Nowy York , Centrum miasta
W jednym z pokoi wieżowca należącego do firmy Enter to Dungeon  pośród nocy widać postać mężczyzny. Na czarnych niczym noc włosach znajdują się słuchawki, a na twarzy widnieje uśmiech. Osoba ta bacznie wpatruje się w komputer, na którym wyświetloną jest strona internetowa z wynikami w grze Enter to Dungeon. Kilka użytkowników wyświetlonych na monitorze sprawiło, że tajemnicza postać uśmiechnęła się, po czym wcisnęła na klawiaturze komputera przycisk start  i tak właśnie się to zaczęło…
  

 
Rozdział  1 - Koniec z zasadami, początek walki o życie



Pośród drzew, krzewów, skał i wodospadów znajduje się postać chłopca - czarne włosy, niski, szczupły i z pozoru w ogóle nie nadający się do tak brutalnej gry jak Enter to Dungeon. Dlaczego taka osoba jak on znalazł się w tutaj, w miejscu przez innych nazwaną kryptą? Postać leżąca na ziemi wstaje:
O. – „Gdzie ja jestem? Co tu się do jasnej dzieje? O co tu chodzi? Ała... Co to jest? [spojrzał na rękę] To jakieś żarty… Prawda? Bo jak tak to wcale nie jest zabawne.”
Po chwili z dziwnie wyglądającej bransoletki znajdującej się na ręce chłopca  wystrzelił hologram, gdzie pokazała się postać, którą wcześniej chłopiec znał tylko z gazet i czasami z gry oraz strony internetowej. Hologram rzekł:
?. – „Witaj w Enter to Dungeon. Jesteś pod 20 metrową kopułą, z której NIKT nie może się wydostać ani jej zniszczyć, wiec słuchaj uważnie. Jedynym sposobem na wydostanie się z tej gry jest zabicie 50 użytkowników i zbieranie bransoletek znajdujących się na ich rekach, lecz jest haczyk - masz 96 godzin na zabicie jednego z użytkowników . Po zabiciu  jednego użytkownika zyskujesz kolejne 96 godzin plus  5 dodatkowych i tak za każdym razem, lecz jeśli nie wykorzystasz tego czasu igły znajdujące się w twoje bransoletce przetną twoje żyły i będzie dla ciebie GAME OVER!, ale pamiętaj - nie możesz zniszczyć tej bransoletki ponieważ jest ona zrobiona z karbonowanej stali  z powłoką diamentową. Tak też jedyną twoją szansą jest przeżyć i zabić, więc liczę na ciebie ARSENALE  - musisz przeżyć, bo ktoś tutaj już nie może doczekać się spotkania z tobą…”
Chłopiec był oszołomiony tym co usłyszał. Nie mógł w to uwierzy, po chwili jednak poczuł ból w prawej ręce. Spojrzał na znajdującą się tam bransoletek, która pokazała początek odmierzania 96 godzin. Wiedział, że musi przeżyć, ale jak skoro nie ma czym się bronić. Jedyne co miał przy sobie to mały sztylet dziadka i rurkę z nabojami usypiającymi. Jak miał sobie poradzić z reszta użytkowników? Wiedząc, że nie podda się tak łatwo, nagle poczuł impuls, który opanował cały jego mózg. Przed oczami pojawiła mu się czarna postać z czarnymi skrzydłami mówiąca:
I. – „Słabość? Przecież ty nie znasz tego słowa. Wychowałeś się w rodzinie zabójców od najmłodszych lat wiedząc ludzką śmierć, więc myślisz że jeśli NIKT cię nie zobaczy, to nie obudzi się w tobie instynkt wpajany od dzieciństwa. Myślisz że zatuszujesz żądze krwi? Chyba żartujesz! Rób co chcesz. Ja jestem tu po to aby ci pomóc, ale tylko ty mnie słyszysz, więc powodzenia…”
Wtedy chłopiec wstał i poczuł dziwnie znajomy ból, a na śródręczu pojawił się znak, z którego zaczęła lecieć krew, lecz po chwili ustała. Był to sztylet - symbol jego rodziny. Po jego zobaczeniu chłopca ogarnął niepohamowany napływ żądzy krwi, który zemdlił go. Po paru godzinach ocknął się i poczuł, że trzyma coś w ręku.  Była to lekko zakrwawiona opaska podobna do tej, którą on miał na swoim nadgarstku. Jak to było możliwe, skoro nie pamiętał jej uzyskania?.....